czwartek, 7 listopada 2013

Historia zaginionej skarpetki cz1

Czy kiedyś któreś z was zastanawiało sie, co tez dzieje sie z zaginionymi skarpetkami? Bo przecież z początku zawsze mamy dwie, a z czasem zdarza sie, ze jedna przepada bez śladu, mimo, ze szukamy jej wszędzie, to nigdzie, ale to nigdzie jej nie ma. Po jakimś czasie jednak bywa, ze skarpetka znajduje sie, pojawia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czasem jednak juz nigdy nie udaje nam sie je znaleźć.
 Historia nasza zaczyna sie, od pary dość śmiesznych kraciastych skarpetek. Były noszone często przez swego właściciela. I kiedy były juz dość zadomowione, i wisiały sobie w ciepły dzień na sznurku do bielizny, skrzętnie przypięte klamerka, zerwał sie wiatr. Najpierw całkiem miły ciepły.
-Oh jak milo
pomyślały sobie
-wyschniemy szybko i hop na stopy, które to stopy chodząc, masują nas, co jest niezmiernie mile. I tak rozmarzone poczuły mocniejszy powiew wiatru, po chwili jedna ze skarpetek poczuła jak wysuwa sie z klamerki.
-O nie!
krzyknęła druga
-pierwsza trzymaj sie, no co ty wyprawiasz, gdzie lecisz
-nie denerwuj sie przecież tu jestem bez stop w środku przecież nigdzie nie pójdę
Wiatr jednak wiał coraz mocniej, i tak wirując spadla z balkonu i leciała leciała leciała niesiona powiewem, az osiadła delikatnie na drzewku. Lot był przyjemny, jednak trochę sie zaniepokoiła, nigdy jeszcze nie była sama tak daleko od swej drugiej skarpetki. Po chwili opamiętała sie i stwierdziła, ze na pewno ja znajda, przecież od razu zauważa ze jej nie ma, ze druga wisi sama. Znaleźć będzie ja łatwo bo jest kolorowa w jaskrawa kratkę,
 -któż by mnie nie spostrzegł
Zraz jednak pożałowała, ze jest tak łatwo zauważalna. Poczuła ze znów leci tym razem jednak to nie wiatr ja niesie. Wypatrzyl ja mały ptaszek z szarym brzuszkiem, który właśnie budował gniazdko nieopodal i stwierdził, ze taka skarpetka wspaniale wymości jego nowa budowle.
-no tak
Pomyślała
-przecież to, ze jestem bezużyteczna żeby mnie nosili ludzie wcale nie znaczy, ze nie przydam sie do czego innego.
Troszkę ja to zasmuciło bo wiedziała, ze ciężko ja będzie teraz odnaleźć. Lecz kiedy sie rozejrzała tak sobie lecąc pomyślała, ze to wcale nie takie źle bo zawsze była ciekawa świata, to ona zawsze pierwsza wyskakiwała z buta, i kiedy tylko miała okazje wypadała z miski z praniem na podłogę. A teraz bedzie mieszkała w gniazdku i wszyscy beda sie do niej przytulać i... Nagle poczuła wilgoć, jak to znów pranie przecież nie dawno byłam prana, o co chodziło? Po chwili zorientowała sie, ze to deszcz ja moczy, i poczuła ze robi sie mokra i ciężka. Niosący ja ptaszek okazał sie za slaby, i skarpetka wypadła mu z dziobka. I Znowu skarpetka poszybowała w dol. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz